niedziela, 15 września 2013

Wizyta


      Przed wizytą u sąsiadów ojciec ostrzega syna:
- Słuchaj no mnie uważnie. Kowalskim urodziło się dziecko bez uszu. Jak cię znam, zaraz coś palniesz i narobisz mi wstydu. Ustalmy jedno - w ogóle nie ma tematu "uszy". Jasne? W przeciwnym wypadku po powrocie do domu  nogi z d... ci powyrywam!!!
     Jednak, ku zdumieniu ojca, syn zachował się bez zarzutu. Na widok niemowlęcia wpadł w zachwyt i zaczął wychwalać jego zalety:
- Jaki śliczny, taki pulchniutki i różowy!
- A co ci się w nim najbardziej podoba? - pyta rozanielona Kowalska.
- Zdecydowanie oczy. Piękne, duże, niebieskie. Mam nadzieję, że dobrze widzi?
- Tak, tak, wzrok ma sokoli - wtrąca się z dumą Kowalski.
- Uff, kamień z serca. Bo gdyby musiał nosić okulary, to dopiero miałby przeje* ne...

sobota, 11 maja 2013

Cel uświęca środki


Do piwnego baru wchodzi mocno podstarzała i niezbyt urodziwa paniusia z papugą na ramieniu. Rozgląda się po wnętrzu z kokieteryjnym uśmiechem i ogłasza obecnym:
- Kto z panów pierwszy odgadnie, jakie zwierzę mi towarzyszy, w nagrodę będzie mógł spędzić ze mną najbliższą noc.
Zapada żenująca cisza. W końcu najbardziej pijany klient nie wytrzymuje napięcia i pyta rozmazanym głosem:
- Szyżby alygaatoor?
Paniusia obrzuca go bacznym spojrzeniem i oznajmia:
- No cóż, skłonna jestem uznać tę odpowiedź... 

piątek, 10 maja 2013

Mąż i żona



Nawalony w płaskorzeźbę mąż wraca nad ranem do domu. Już w progu bezskutecznie usiłuje pozbyć się odzieży. Z sypialni wybiega kochająca małżonka:
- Najdroższy, oni cię w tej pracy wykończą. Kto to widział robić spotkania biznesowe do świtu!
Mąż ściąga koszulę i ukazuje gołe plecy, na których widać osiem promienistych szram od pazurów. Żona wpada we wściekłość:
- No wiesz, ale ty masz kolegów! By się wstydzili! Wydoili od ciebie wszystkie pieniądze, nawet na taksówkę nie miałeś! Biedaku, musiałeś przedzierać się przez krzaki, żeby dojść do domu. Daj te plecki, trzeba to zdezynfekować!
Mężczyzna stanowczym gestem odsuwa żonę, bez słowa ściąga spodnie i objawia się światu w damskich koronkowych majtkach. Widząc zdumienie małżonki, mówi krótko:
- Kombinuj dalej!

Dyplomatka



Na wiejskiej dyskotece chłopak podchodzi do siedzącej pod ścianą dziewczyny:
- Zatańczymy:
Na to ona, mierząc go wzrokiem od stóp do głów:
- Tera nie, ale się dowiaduj.

Cierpliwy baca

http://www.rckpiu.edu.pl

     Siedzi baca przed chałupą. Przed nim na ziemi leży ogromny kloc drewna i kupka wiórów. Przechodzący turysta pyta z ciekawością:
- A cóż wy tam strugacie, baco?
- Ano, cółenecko sobie strugom!
     Następnego dnia turysta znowu widzi bacę. Tym razem trzyma on w ręku podłużny klocek drewna, a kupa wiórów jest znacznie większa.
- A co teraz strugacie, baco?
- Ano, stylisko do łopaty sobie strugom. 
      Trzeciego dnia baca siedzi przed chałupą. W ręku trzyma drewienko, przed nim ogromna kupa wiórów. Turysta znowu pyta:
- Baco, a co tym razem strugacie?
      A baca ze stoickim spokojem:
- Jak nic nie spiepse, to wykałacke...

środa, 24 kwietnia 2013

Rozmowa w eterze.......

http://www.gifss.es/banderas/estados/index7.htm


Czasem warto posłuchać słabszego.

Rozmowa nagrana na morskiej częstotliwości alarmowej, kanał 106, prowadzona pomiędzy Hiszpanami a Amerykanami w dniu 16 października 1997 roku. 

Hiszpanie: (w tle słychać trzaski)...Tu mówi A-853, prosimy, zmieńcie kurs o 15 stopni na południe, aby uniknąć kolizji, idziecie wprost na nas, odległość 25 mil morskich.
Amerykanie: (trzaski w tle)...Sugerujemy wam zmianę kursu o 15 stopni na północ.
Hiszpanie: Negatywnie... Powtarzamy: zmieńcie swój kurs o 15 stopni na południe, aby uniknąć zderzenia....
Amerykanie: (słychać inny głos) Tu mówi kapitan jednostki morskiej Stanów Zjednoczonych Ameryki, w dalszym ciągu sugerujemy, zmieńcie swój kurs o 15 stopni na północ, aby uniknąć kolizji.
Hiszpanie: Nie możemy podjąć takiej decyzji, gdyż nie uważamy jej za słuszną ani możliwą w tym momencie!!! Zmieńcie swój kurs o 15 stopni na południe inaczej dojdzie do kolizji...!!!!
Amerykanie: Tu mówi Kapitan Richard James, który dowodzi lotniskowcem USS LINCOLN, okrętem marynarki wojennej Stanów Zjednoczonych!! Drugim co do wielkości okrętem floty amerykańskiej!!! Jednocześnie informuję że jesteśmy eskortowani przez cztery okręty podwodne, sześć niszczycieli i dwa krążowniki - udajemy się w kierunku Zatoki Perskiej w celu przeprowadzenia manewrów!! Nie sugeruję, a żądam, abyście zmienili kurs o 15 stopni na północ, w przeciwnym razie będziemy musieli podjąć działania konieczne, aby zagwarantować bezpieczeństwo tak okrętu, jak i zjednoczonej siły tej koalicji. Wy należycie do państwa sprzymierzonego, jesteście członkiem NATO i tej koalicji!! Żądam stanowczo podporządkowania i zmiany kursu!!! 
Hiszpanie: Tu mówi Juan Manuel Salas Alcantara.  Jesteśmy we dwóch, eskortuje nas nasz pies, mamy ze sobą nasze jedzenie, dwa piwa i kanarka, który teraz śpi... Mamy za sobą poparcie Radia "La Coruna" i kanału "106 alarmów morskich"...NIE UDAJEMY SIĘ W ŻADNE MIEJSCE I MÓWIMY DO WAS Z LĄDU STAŁEGO, Z LATARNI MORSKIEJ A-853! NIE MAMY ŻADNEJ GÓWNIANEJ INFORMACJI, KTÓRE MIEJSCE ZAJMUJEMY W RANKINGU WŚRÓD HISZPAŃSKICH LATARNI MORSKICH! MOŻECIE PRZEDSIĘWZIĄĆ ŚRODKI NA JAKIE TYLKO WAM PRZYJDZIE OCHOTA, ABY ZAPEWNIĆ BEZPIECZEŃSTWO WASZEGO ZASRANEGO OKRĘTU, KTÓRY ZA CHWILĘ ROZBIJE SIĘ O SKAŁY, DLATEGO RAZ JESZCZE SUGERUJEMY ZMIANĘ KURSU O 15 STOPNI NA POŁUDNIE, ABY UNIKNĄĆ KOLIZJI, OK?!?!?!?!?!?

List z wojska (pisownia oryginalna) :-)



Droga Matulu, Drogi Tatku!
Dobrze mi tu. Mam nadzieję, że Wy, wujek Józek, ciotka Lusia, wujek Antoś, ciotka Hela, wujek Franek, ciotka Basia, wujek Rysiek oraz Heniek, Stefan, Garbaty Bronek, Mańcia, Rózia, Kachna, Stefa, Wandzia ze swoim Zenkiem i mój Zdzisiek też zdrowi. 

Najpierw było mi troche głupio, bo trza się w wyrku do 6-tej wylegiwać, że aż nieprzyzwoicie człowiekowi... Żadnych bydląt karmić, doić, gnoju wywozić, ognia w piecu rozpalać... Powiedzcie Heńkowi i Stafanowi, że trza tylko swoje łóżko zaścielić (można się przyzwyczaić) i parę rzeczy przed śniadaniem wypolerować. Wszystkie facety muszo się tu codziennie golić, co nie jest jednak takie straszne, bo - uwaga - jest ciepła woda. Zawsze i o każdy porze!
 Powiedzcie Zdziśkowi, że jedynie śniadania dajo tu trochę śmieszne, nazywajo je europejskim. Oj cinko się musi w tej Europie prząść, cinko.... Jedno jajeczko, parę plasterków szynki i serka. Do tego jakieś ziarenka, co to by ich nawet nasze kury nie ruszyły, z mlikiem. Żadnych kartofli, słoniny, ani nawet zacierki na mliku! Na szczęście chleba można brać ile dusza zapragnie.( Koledzy przezywajo mnie od tego Bochenek...) Na obiad to już nie ma problemów. Co prowda porcje jak dla dzieci w przedszkolu, ale miastowe to albo mało jedzo, albo mięsa wcale nie tkno... Chore to jakieś, czy co..? Tak więc wszystko, czego nie zjedzo, przynoszo do mnie i jest dobrze.

Te miastowe to w ogóle dziwne jakieś som...Biegać to to nie potrafi. Bić się też nie... Mamy tu takie biegi z ekwipunkiem. No tak jak u nas co ranek, ino nie z wiadrami. Krótkie takie. Jak z naszy remizy do kościoła w Rokicicach Dolnych.
Po dobiegnięciu na miejsce to miastowe tylko gały wybałuszajo i dyszo jak parowozy. Nie wiadomo dlaczego, ale wymiotujo przy tym, i to czasami z krwio. Po 5-ciu kilometrach i to jeszcze w maskach ochronnych! A potem to trzeba ich z powrotem do koszar ciężarówkami zawozić, bo się już do niczego nie nadajo. Na ćwiczeniach z walki wręcz to lekko takiego ściśniesz ...i już ręka złamana! To pewnie z ty kawy co jo litrami chlejo, i przez to mięso, co go to nie jedzo...!

Najsilniejszy jest u nas taki Kowalski z Rembowic koło Gałdowa, potem ja. No, ale un ma 2 metry i pewnie ze 120 kg, a ja 1,66 m i chyba z 72 kg....bo trochę mi się łostatnio od tego wojskowego jedzenia przytyło..

A tera uwaga, będzie najśmieszniejsze! Koniecznie powiedzcie o tym wujkowi Ryśkowi, Garbatemu Bronkowi i mojemu Zdziśkowi. Mam już pierwsze odznaczenie za strzelanie!!!
A tak mówiąc szczerze, to nie wiem za co... Ten czarny łeb na tej ich tarczy wielki jak u byka. I wcale się nie rusza, jak te nasze dziki i zające. Ani nikt nie strzela do ciebie nazad, jak to u nas bracia Bylakowie, z tych ichnich dubeltówek. Naboje - marzenie...i w dodatku nie trzeba ich samemu robić! Wystarczy wziąć te ich nowiutkie giwery, załadować i każdy, co nie ślepy, trafia bez celowania!

Nasz kapral to podobny do naszej belferki Gorcowej z Rokicic. Gada, wrzeszczy, denerwuje się, a i tak nie wiadomo, o co mu chodzi. Trochę się z początku na mnie zawziął i kazał biegać w samym podkoszulku, w deszczu, po placu apelowym. Dostał jednak raz ode mnie szklankę tego samogonu od wujka Franka i go o mało szlag nie trafił. Ganiał potem cały czerwony na pysku po tym samym placu, a potem przez pół dnia nie wychodził z kibla. Kazał mi następnego dnia rano butelkę tego frankowego samogonu do samego dna wypić. Na raz. No i co? I nic! Normalny samogon, taki, jaki znam od dziecka. Kapral znowu wybałuszył gały, a tera ciągle gapi się na mnie podejrzliwie, ale mam już święty spokój.

Powiedzcie wszystkim, że to całe wojsko to super sprawa. Nasze Rokicice Górne się nie umywajo.Niech szybko przyjeżdżajo i się zapisujo, póki so jeszcze wolne miejsca. Całuję Was wszystkich mocno (a szczególnie mojego Zdziśka )
Wasza córka Marysia

Pożegnanie ukochanego szefa


Jakim trzeba być szefem, żeby sobie zasłużyć na takie pożegnanie?

Dedykuję ten filmik wszystkim szefom świata.

Pomyślcie, wasza władza to stan przejściowy,

jutro możecie się obudzić zupełnie sami,

bez jednej życzliwej duszy...

poniedziałek, 22 kwietnia 2013

Tako rzecze król Julian


  • Po długim i dogłębnym procesie tentegowania w głowie...
  • Hańba ci, Moryc!
  • To są olbrzymy, straszne olbrzymy ze straszliwego Wąchocka!
  • Nie będziesz mi tu przebywał koło stopy!
  • Jestem elastyczny, ale w sprawie stopy obowiązuje zero tolerancji.
  • Zjadłbym banana w cieście, ale bez ciasta.
  • Teraz prędko, zanim dotrze do nas, że to bez sensu.
  • A teraz wzbudzę w was poczucie niższości. Zresztą uzasadnione.
  • Jasne, że w moje lewo! Jestem królem i wszystkie lewo jest moje, durny jeden!
  • Już nie mogę się doczekać, aż ujrzę głębię mojego zwyrodnienia.
  • Mienie władzy to obowiązek króla.
  • Tak śmierdzą tylko pingwiny oraz niektóre zakonnice.
  • Bóg zapłać, pradawni bogowie!
  • Niestety, nie mogę się rzucać w wir wydarzeń na głodniaka.
  • Może to i było niechcący, ale z premedytacją.
  • Która to opowieść mnie znudziła, bo nie była o mnie. Kumasz zależność?
  • To najprzystojniejsza bestia, jaką widziałem. Nie licząc mnie, ale tego nie muszę mówić. A jednak to powiedziałem. Dlaczego? Nie mam pojęcia.

niedziela, 21 kwietnia 2013

Na Śląsku

Śląska orkiestra przygotowuje się do koncertu.
- Akkordeons fertig?
- Ja, ja, fertig!
- Posaunen fertig?
- Ja, naturlich!
- Trompete fertig?
- Fertig!
- Also! Ein, zwei, drei!  Booże coś Poolskę...

Ojcowie i córki


        Nieletnia córka staje przed rodzicami z testem ciążowym dłoni. Sprawa jest jasna jak słońce, pozostaje kwestia ojcostwa. Wściekła matka krzyczy:
- Kim jest ta świnia, niech ma odwagę spojrzeć mi w oczy!
      Córka wykonuje krótki telefon i po chwili pod dom podjeżdża nowiutkie ferrari, z którego wysiada nieziemsko przystojny, opalony, elegancki czterdziestolatek. Szarmancko całuje w rękę panią domu, ojcu wręcza drogi koniak i oznajmia:
- Wiem, co się stało i przyjmuję za to pełną odpowiedzialność. Niestety, ślubu nie będzie, bo mam już rodzinę. Ale waszą córkę i jej dziecko zabezpieczę finansowo. Jeżeli urodzi dziewczynkę, to zapiszę jej trzy sklepy i milion dolarów.  Jeżeli to będzie chłopiec, dostanie dwie fabryki i milion dolarów. Gdyby urodziły się bliźniaki, dostaną po trzy miliony dolarów każdy.  Jednak jeżeli Wasza córka poroni...
       W tym momencie wtrąca się ojciec, który od samego początku nie odezwał się słowem:
- To przelecisz ją jeszcze raz!

Nałogowcy

Nałogowy palacz, alkoholik oraz homoseksualista wybrali się raz do wróżki. Ta rozłożyła karty, pokiwała głową, zajrzała w szklaną kulę, zmarszczyła brwi, uważnie obejrzała dłonie wszystkich panów, po czym stwierdziła stanowczo:
- No cóż, jestem absolutnie pewna. Jeśli któryś z was jeszcze raz ulegnie swemu nałogowi, w tej samej minucie straci życie.
W ponurym milczeniu wszyscy trzej opuścili gabinet. Jednak kiedy mijali bar, alkoholik postanowił zaryzykować. Gdy tylko wychylił kieliszek wódki, postawił oczy w słup i padł martwy na ziemię.
Pozostali w grobowym milczeniu poszli dalej, zszokowani tak szybkim spełnieniem się wróżby. Nagle palacz zauważył na chodniku sporego peta. Utkwił w nim wzrok i machinalnie zwolnił kroku. W tym momencie rozległ się ostrzegawczy krzyk homoseksualisty:
- Stój! Jeśli się po niego schylisz, to obydwaj jesteśmy martwi!!!